Powrót Suzy Walsham do Nowego Jorku znów zakończył się sukcesem w zawodach ESB Run-up 2018. Dziewiąty raz z rzędu, jako pierwsza wśród kobiet pojawiła się na mecie z czasem 12:56. Suzy jest bezkonkurencyjna od 2013 roku pomimo dobrze przygotowanych przeciwniczek: Cindy Harris (USA), Shari Klarfeld oraz Stephanie Hucko.
W 2016 Harris skończyła bieg prawie 3 minuty za liderką. W zeszłym roku było to tylko ponad 60 sekund (2 miejsce za Suzy Walsham). W tym roku dzieliło je zaledwie 20 sekund.
"Ten rok był dla mnie dosyć męczący" przyznała Walsham. "Biegło mi się trudniej niż w poprzednich latach. Miałam przerwy w przygotowaniach i z ulgą przekroczyłam dziś linię mety".
Zapytana o planowany start w 2019 roku, odpowiedziała "Z przyjemnością zdobędę Empire State Building po raz 10, więc Tak!".
Shari Klarfeld zajęła 3 miejsce z czasem 13.43, o 18 sekund szybciej niż w 2017 roku.
Frank Nicolas Carreno (Kolumbia) był murowanym kandydatem do zdobycia pierwszego miejsca pośród mężczyzn. Nieobecności z czołówki światowych rankingów tower-runnerów ułatwiły mu zadanie. Był to pierwszy start w jego karierze w biegu na 86 piętro drapacza chmur na Manhattanie. Jego czas (10:50) wystarczył do zwycięstwa :-).
Konkurencja z Belgii (Omar Bekkali z czasem 11:53) oraz USA (weteran Sproule Love z czasem 12:10) tym razem nie zachwyciła.
Gratulujemy zwycięzcom!